poniedziałek, 5 maja 2014

Liebster Awards

Bardzo dziękuję Elose z bloga love-begins-with-hate.blogspot.com/ za nominację.

To tak

1. Mam na imię Jenifer
2. Hym trudne pytanie, chyba wszędzie po trochu.
3. Mam kotkę Garfielda (tak wiem to trochę dziwne), chomika Sala (skrót od trzech imion Sebastian Alucard Lawliet) i kanarka Elvisa.
4. Siatkówka
5. Niestety nie czytam komiksów.
6. Fioletowy.
7. Pasjans, trochę to śmieszne, ale w czasie nauki to często mi zdarza w zagrać.
8. Nie wiem jest tyle, że chyba nie mogę wybrać.
9. W opowiadaniu jest to łowca Nathan, ale chyba nie o to Ci chodziło.
10. Zilant.
11. Gryf

A to moje pytania.

Gdyż moje ulubione  zostały zawieszone, liczę na wyrozumiałość, gdyż nie nominuję.
A ze względu na to, że straciłam fascynację na punkcie Klaroline, nie czytałam nowych.

Jeszcze raz bardzo dziękuję Elose :*


piątek, 7 marca 2014

Rozdział 7

 Caroline:

Po rozmowie ze Stefanem wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam dziesięć wiadomości i kilka nieodebranych telefonów. Wszystkie były od mamy. Cały ten czas miałam wyciszoną komórkę. Nie czytając nawet smsów zadzwoniłam do niej. Już po chwili usłyszałam jej melodyjny głos, aczkolwiek przepełniony emocjami.
- Caroline, dzięki Bogu. Co się dzieje? Dlaczego nie obierałaś telefonów? Gdzie byłaś tak długo? – obsypywała mnie pytaniami, a ja nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć.
- Eeee… to długa historia. Naprawdę nie warta, żebyś sobie zaprzątywała nią głowę. Byłam u Bonnie, wiesz zrobiłyśmy sobie babski wieczór. – próbowałam jakoś jej wytłumaczyć moją nieobecność, bez mówienia jej, że zaatakował mnie łowca.
- Czegoś mi nie mówisz, Caroline jesteś zdenerwowana.
- Nie, nie.. ja po prostu am… jestem trochę zmęczona i tyle. Rano wracam do domu, a ty kiedy, bo jest już 4 nad ranem.
- To już ta godzina?? – pewnie straciła poczucie czasu. – Okej to ja się zbieram, do zobaczenia w domu. Papa kochanie.
- Pa. – poczułam ogromną ulgę, że nie będę musiała jej do tego mieszać.
Do salonu przyszedł Stefan z woreczkiem krwi, który mi podał.
- Dzięki. Ej Stefan.
- Tak?
- Mogę tu posiedzieć tak do 8, bo powiedziałam mamie, że wrócę rano, a tak szczerze to nie wiem gdzie iść– w moim głosie było słychać zmęczenie tym wszystkim co się wokoło mnie działo.
- Jasne, nie ma problemu. – uśmiechnął się i nagle zniknął, po czym znów się pojawił tym razem z kocem na rękach. – Trzymaj, powinnaś się przespać, bo nie będziesz miała siły wprowadzić w życie nasz plan.
- Dzięki. – Po chwili leżałam na kanapie.
O 8:07 byłam już w domu. Zobaczyłam, że mama odsypia nockę, której jestem pewna nie było w planach. Poszłam do swojego pokoju i miałam ochotę rzucić się na łóżko, ale jednak opamiętałam się i poszłam w stronę łazienki. Wzięłam chłody prysznic, aby się obudzić, choć nie wiem czy poskutkowało. Może wpływał na to fakt, że wieczorem musze zrobić coś, na co tak naprawdę nie mam ochoty. Wzięłam głęboki oddech, zawinęłam się w ręcznik i  wyszłam z łazienki. Podniosłam wzrok i poczułam jak serce zaczyna mi szybko łomotać w klatce piersiowej.
- Mmmm… Szkoda, że jesteś wampirem – usłyszałam ten arogancki głos.
- Co ty tutaj robisz?! – cofnęłam się o krok.
- Ah no tak – energicznie wstał. – Jestem tu, aby się upewnić, że wywiążesz się z naszej umowy.
- Możesz być spokojny, dostaniesz miecz. W swoim czasie.
- Konkretnie? Z reguły należę do osób cierpliwych, ale w tym przypadku czas jest najważniejszy.
- Dostaniesz go!! Jasne? Dzisiaj wieczorem spotkamy się w lochach Lockwoodów. – Podeszłam bliżej niego. – Ale pamiętaj, że jeśli zrobisz coś dziewczynie, to klątwa będzie twoim najsłabszym argumentem.
- Uuuu… Jeszcze pomyślałbym, że mi grozisz. Lubię takie dziewczyny. – Podszedł do mnie i odgarnął mi lok z policzka. Przysunął swoje usta bliżej mojej szyi. – Ale pamiętaj to ja jestem dwa kroki przed tobą. – Nathan szybko wyszedł z mojego pokoju po czym, opuścił dom. Na całe szczęście mama jeszcze spała, więc nie widziała go.
Znów poczułam się przytłoczona całą sytuacją i nie mogłam znieść tego, że mimo wszystko to ja jestem kontrolowana. Postanowiłam, że nie zadzwonię do Klausa, żeby się z nim umówić na rozmowę, tylko poczekam, aż sam przyjdzie do baru.
Ubrałam na siebie dresy, usiadłam na łóżku, poczym położyłam się na nim  i znów zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zeszłam ospale i otworzyłam. W progu stał nie kto inny jak Stefan.
- Ty jeszcze nie gotowa? Zaraz musisz iść do Grilla. Matt napisał mi, że Klaus tam niedawno przyjechał.
- Zniszczyłeś mój sen o tym, że to właśnie był sen – niby żart, ale jednak wolałabym, żeby to była prawda. Zaprosiłam go do środka i kazałam się rozgościć. – Wracam za kilka minut – i zniknęłam w moim pokoju. Szybko się ubrałam, chciałam wyglądać pociągająco, ale mój grymas wszystko psuł. Na koniec przeciągałam rzęsy tuszem i delikatnie podkreśliłam usta pomadką. Poczym  powoli zeszłam na dół.
- No to jak wychodzimy? – spytał Stefan co równie dobrze może oznaczać „Masz już wszystko?”
- Zaczekaj. Musze jeszcze przykleić mój sztuczny uśmiech i możemy iść – Stefan się zaśmiał, podszedł do drzwi i mi je otworzył.
- No już. Idziemy. – Weszliśmy do samochodu. Całą drogę spędziliśmy w milczeniu. Stefan wiedział, że to co dzisiaj będę musiała zrobić nie będzie łatwe od początku do samego końca, ale było to konieczne. Podwiozłam go bliżej posiadłości Michelsonów, a sama skierowałam się do Grilla.
Powoli otworzyłam drzwi od baru. Wahając się, weszłam w końcu do środka, wciąż wyglądając Klausa. Zobaczyłam go jak popija drinka. Nagle dostałam sms od Stefana: „Wszedłem do domu, wyśle Ci widomość jak już będę miał miecz.”, na co odpowiedziałam krótkim, najlepiej trafiającym „Okej” . Wzięłam głęboki oddech, nałożyłam uśmiech i podeszłam do pierworodnego.
- Jeszcze wpadniesz w alkoholizm – palnęłam pierwsze co mi przyszło do głowy i usiadłam koło niego.
- A Caroline. To chyba musi być coś naprawdę ważnego, że no wiesz zbliżasz się do mnie. Z tego co mi wiadomo mam trzymać się od ciebie z daleka, więc jaki jest powód, że się do tego nie dostosowujesz? – nie uśmiechał się, nie okazywał żadnych emocji, nawet na mnie nie patrzył. Rozumiałam jego gniew i nienawiść do mojej osoby.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, czułam, że go zraniłam, ale on też nie był bez winy. Zrezygnowałam z bezsensownych rzeczy o których miałam mówić, aby go zagadać i postawiałam na szczerą rozmowę.
- Wiesz, że powiedziałam to z przypływu złości.
- Tylko wytłumacz mi jakie jest źródło tej złości?
- No przecież ty. Trzymałeś mnie zamkniętą, nie mogłam wyjść i ostrzec mamę i moich przyjaciół, że w mieście grasuje stuknięty łowca z wilkołacznym jadem – wymówiłam na jednym wdechu.
- I właśnie przed tym chciałem cię chronić. Wiem, że ty byś oddała za nich życie, ale ja bym nie pozwolił ci na takie poświęcenie, bo z jakiegoś powodu martwcie się o ciebie! - Nie powinnam być zaskoczona jego słowami, ale czułam jakby ktoś wygarnął mi prawdę, której nie chciałam usłyszeć, od której starałam się za wszelka cenę uciec. Choć może problemem nie było to, że nie chciałam jej znać, może problemem było to, że NIE POWINNAM jej znać.
Chciałam się odezwać, przerwać tę ciszę, kiedy to dostałam sms od Stefana „Mam miecz, możesz już wychodzić.”
Nie chciałam zakończyć rozmowy głupim odejściem, musiałam mu powiedzieć, że to w jaki sposób mnie ogranicza, wcale nie zbliża nas do siebie, ani o odrobinę. Co więcej sprawia, że mam ochotę walnąć go i wyjść.
- Klaus musisz mi pozwolić na podejmowanie własnych wyborów, nie patrząc jakie konsekwencje one przyniosą. Muszę sama kontrolować własne życie. Inaczej zatracę siebie.
Ja… - nie mogłam dokończyć zdania, gdyż przeszkodziły mi wibracje mojego telefonu. Kolejny sms od Stefana „Gdzie jesteś??” .
Wstałam z krzesła i przez chwilę patrzyłam na siedzącego przy barze Klausa, który z nijaką miną przyglądał się bursztynowemu trunkowi w szklance.
- Muszę już iść – pozbawiona jakichkolwiek złudzeń, że w końcu mi się udało dotrzeć do niego, podeszłam do drzwi Grilla. – Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz – wiedziałam, że po mimo hałasu jaki tam panował, hybryda mnie usłyszała.
Wsiadłam do samochodu i jak najszybciej ruszyłam w wybrane miejsce. Wystukałam numer do Stefana i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po chwili się odezwał.
- Care, gdzie ty jesteś?
- Przepraszam, ale rozmowa się przedłużyła. A ty gdzie?
- Koło lochów?
- Okej to czekaj tam na mnie. Zaraz będę – rzuciłam komórkę na sąsiedni fotel i przydusiłam pedał gazu.
Wysiałam i wampirzą szybkością znalazłam się koło przyjaciela.
- Bardzo ci dziękuję Stefan, że zdobyłeś ten miecz i wiem, że to było niebezpieczne i że nie powinnam cię o to prosić , ale naprawdę nie miałam do kogo pójść z tym, bardzo, bardzo ci za to dziękuję i…
- Caroline przestań, wiesz bardzo dobrze, że możesz nam mnie liczyć i nie musisz mi za to dziękować… A nie czekaj, możesz postawić mi piwo – bezwarunkowo się uśmiechnęłam.
- Haha, nie ma problemu.
- No to jak idziemy?
- A no właśnie, będzie lepiej, jeśli sama tam pójdę.
- Nie ma mowy, idę z Tobą!.
- Uwierz, że ten facet nie będzie zadowolony, jeśli cię przyprowadzę.
- Dobra, ale będę na was czekał przy samochodzie.
- Dziękuję- wzięłam miecz i szybkim krokiem weszłam do lochów.
Pierwsza myśl jaka mi przyszła, kiedy zobaczyłam tego gnoja, była oczywiście chęć zabicie go.
- Wiedziałem, że sobie poradzisz. Wystarczyło użyć tylko kobiecych zdolności i już cel osiągnięty.
- Przypomnij mi dlaczego ty jeszcze stąpasz po tej ziemi?
- Oj Caroline odrzućmy na bok te niemiłe słówka i przejdźmy do rzeczy. Bądź tak miła i daj mi miecz.
- Najpierw chcę zobaczyć, że z April jest cała.
- A no widzisz, bo dziewczyna sprawiła pewne problemy i…
- GDZIE JEST APRIL!!!
- Na pewno nie wśród żywych.
- Tyy!!! – wściekła rzuciłam się na niego, już miałam wbić kły w jego szyję, gdy poczułam jak dwa kołki ocierają się o moje serce. Padłam bezsilnie na ziemie. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam jak pięć metrów dalej w ciemnym kącie leży martwa April.
- Aaaapril – łzy pociekły mi po policzkach. – Ty potworze!!! Jak ty mogłeś, jak mogłeś ją zabić, przecież ona nic nie zrobiła!!! – nie byłam w stanie powstrzymać napływającego płaczu. Mimo że moje serce wciąż biło, w środku czułam się martwa, nie było tam nic prócz smutku i żalu. - Dlaczego.. dlaczego to mnie nie zabiłeś?!! – krzyknęłam.
- Bo chcę byś żyła ze świadomością, że jej nie uratowałaś, że byłaś zbyt słaba, aby cokolwiek zrobić.
- Nie, to nieprawda. – po cichu zaprzeczałam, nie mogłam pojąć, co się stało.
Łowca podniósł miecz, odsłonił szereg zębów i spokojnym krokiem opuścił podziemie.
Spojrzałam na kołki wciąż tkwiące w moim ciele. Szybko złapałam za jeden i gwałtownie go wyciągnęłam, z drugim postąpiłam tak samo, nie mogąc powstrzymać jęków bólu. Powoli podciągnęłam się do April, podniosłam drżącą rękę i delikatnie dotknęłam policzka dziewczyny.
- Aaapril… - mamrotałam nie przestając szlochać. Czułam jak jej martwe oczy spoglądają bezdusznie na mnie. – Prze..prze...praszam cię. To moja wina – chwyciłam ją i ostrożnie przytuliłam do siebie, jakby była najkruchszą istotą na świecie.
- To jest tylko i wyłącznie moja wina – łzy kapały na bladą cerę dziewczyny. – Nie uratowałam cię, tak bardzo przepraszam,…. prze..praszam. – Przycisnęłam jej chłodne ciało mocno do siebie. To przeze mnie ona nie żyła, nie potrafiłam jej ocalić.
Gdy powoli się otrząsałam, wolnym ruchem zamknęłam jej puste oczy. Wstałam z ziemi i czułym ruchem wzięłam ją na ręce.
Idąc przez ciemny las, miałam wrażenie, że to nie miał on końca. Nie mogłam uwierz, że i moja halucynacja i sen się ziściły, tak jakby od samego początku była mi przypisana ta strata i bezradność. Tak wiele rzeczy wymykało się spod kontroli, nie potrafiłam zapanować nad tym co się wokół mnie działo. Ogarnął mnie całkowity brak siły i gruntu po nogami. Wewnątrz mnie nie był już nic, kompletnie nic.


Gdy wyszłam z lasu, Stefan odwrócił się w moją stronę.
- Caroline, co, co się stał? – spytał, podbiegając do mnie i z żalem patrząc na martwe ciało April.
- Stefan. – upadłam na kolana wciąż mocno trzymając dziewczyny w objęciach. – Ona nie żyje, ona nie żyje.. – kolejny potok łez spłynął mi po policzkach. – Tak bardzo mi przykro…


Na samym początku chciałbym bardzo przeprosić wszystkim moich czytelników za tak niewybaczalnie długą przerwę, ale po prostu nie miałam weny, kompletnie nie wiedziałam co mam napisać. Na laptopie była ½ rozdziału od miesięcy, ale nie wiedziałam co mam dalej napisać, a szczerze mówiąc nie jestem zadowolona z całego. Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję, że jeszcze ktoś pamięta o moim blogu.
Pozdrawiam :**** I jeszcze raz przepraszam za przerwę i rozdział. 

czwartek, 23 maja 2013

Uwaga

 Jest to bardzo ważne dla mnie!!!


Otóż chciałbym, aby każdy kto pisze bloga o Klaroline podał mi linka do niego lub jeśli zna inną stronę (o Klaroline) to również proszę o linka. Nawet jesli czytałam bloga to proszę o wszystkie za wyjątkiem tych, które obserwuję. Z góry dziękuję :D

Libester Award

         

Na początku bardzo chcę podziękować za nominację Milenie z http://kobieta-ze-stali.blogspot.com oraz Sashelle z http://klaroline.blox.pl. Bardzo sie cieszę, że wybrałyście mój blog. :)


Nominowany musi:
1.Odpowiedzieć na pytania nominującego.
2.Nominować 11 blogów i zadać im 11 pytań.


Odpowiedzi na pytania Sashelle:
1. Do Grecji, ponieważ kocham mitologię grecką.
2. Piwny.
3. Ah lepiej nie mówić.
4. Tak. Dwóch braci.
5. Albo 5.18 albo 5.27 nie pamiętam.
6. Gerber i róża.
7. Elenę ze względu na tę ilość przystojniaków jakie całowała, ale jednak wolałabym Caroline -> Joseph Morgan co tu więcej mówić.
8. Josephem Morganem.
9. Jest ich wiele, ale teraz na pierwszym miejscu jest Impossible James Arthur.
10. Malowanie, pisanie, sitówka itp.
11. Upał.


Odpowiedzi na pytania Mileny:
1. Szczerze powiem to nie wiem czy mam jakiś talent, ale jeśli miałabym wybrać to malowanie.
2. Wole nie pisać tego nawet tutaj.
3. Bram Stoker "Dracula"
4. Lipca.
5. Spotkać ekipę TVD i cofnąć sie do XIX wiecznej Anglii i kilka innych.
6. Projektowanie wnętrz.
7. Piwne.
8. Nie.
9. Adam Lambert, James Arthur, Jared Leto i Gerard Way
10. J. angielski.
11. Lato.


Moje pytania:
1. Jak masz na imię i ile masz lat?
2. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga?
3. Twoja ulubiona para z TVD?
4. Co robisz w wolnym czasie?
5. Uprawiasz sport, a jeśli tak to jaki?
6. Masz zwierzęta?
7. Twoja ulubiona książka?
8. Twój ulubiony film?
9. Lubisz Draculę?
10. Twój ulubiony zespół?
11. Jaka była Twoja reakcja na wieść, że zobaczymy Klausa Juniora.


Pamiętam zasadę, że nie nominuje się osobę, która Cię nominowała, więc
Nominuję:
1.http://ilovevd.blogspot.com/
2.http://klaroline-tvd.blogspot.com/
3.http://nic-nie-jest-dobre-ani-zle.blogspot.com/
4.http://tvd-caroline-klaus.blogspot.com/
5.http://caroline-klaus-love-story.blogspot.com/
6.http://inthatwayiunderstoodhimandilovedhim.blogspot.com/
7.http://klaroline.bloog.pl
8.http://klaroline-diary.blogspot.com/
9.http://caroline-klaus-love-for-ever.blogspot.com/
10.http://place-of-art.blogspot.com/
11.http://nie-igraj-z-miloscia.blogspot.com/

Jeszcze raz dziękuję dziewczynom za nominację i zachęcam do przeczytania ich blogów. :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

The Versatile Blogger

[Aktualizacja]

Serdecznie dziękuję za nominację:
MissBloody z bloga http://wamp-mania.blogspot.com,
Caroline Mikaelson z bloga http://mikaelsonfamily.blogspot.com,
Milenie z bloga http://porywy-serca.blogspot.com,
Klausoholiczce z bloga http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/,
Nelivce z bloga http://darkest-dream.blogspot.com/ 
Yśce z bloga http://katie-jonson-story.blogspot.com.

 Bardzo się cieszę, ze wybrałyście mój blog.




Każdy nominowany powinien:
1.Podziękować nominującemu
2.Pokazać nagrodę na blogu
3.Ujawnić siedem faktów o sobie
4.Nominować dziesięć blogów i poinformować o tym

Siedem faktów o mnie:
1.Lubię malować i rysować.
2. Słucham metalu, rocka, rzadko popu.
3.Strasznie boję się pająków.
4.Zawsze chciałam mieć węża.
5.Uwielbiam mitologię grecką.
6.Gram w unihokeja i siatkówkę.
7.W przyszłości chciałbym mieszkać w Londynie.

Nominuje:
10.http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/

Jeszcze raz bardzo dziękuję <3

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 6


Caroline:

            Uśmiechał się do mnie, jakby nic się nie stało. Nie mogłam w to uwierzyć, po tym wszystkim co się wydarzyło, on się zachowuje, jakby to było nic.  Zaczął do mnie podchodzić, a ja poczułam, jak wysuwają mi się kły. To zapach krwi tak na mnie zadziałał, zobaczyłam jak wyciąga torebkę i podaje mi ją.
- Powinnaś coś zjeść. Jesteś wyczerpana. – powiedział spokojnym głosem, nie przestając się uśmiechać.  Odsunęłam twarz, dając mu do zrozumienia, że nie chcę już jego pomocy. Stracił uśmiech, a na jego miejscu pojawiło się zrezygnowanie, odsunął się na kilka kroków i położył worek z krwią na komodzie.  Podszedł znów bliżej mnie, złapał mnie za podbródek i delikatnie przesunął w jego stronę. – Caroline... – zaczął, lecz mu przerwałam.
- Jak mogłeś to zrobić?.  – spojrzałam na niego. – Nie rozumiem Twojego zachowania. – gwałtowanie wstałam. – Najpierw jesteś czuły i troskliwy, taki… taki jaki chciałam, żebyś był, a potem jesteś zimy, szorstki. Jestem świadoma, że to przez to zrobiłam, ale chyba wiesz, że nie mogłam, a także, że to nie był powód, żeby bić się ze Stefanem, Klaus.
- To on pierwszy mnie zaatakował. – próbował się tłumaczyć.
- Tak, ale on chciał mi pomóc. – Hybryda zamilkła.
- Przecież nie mogłem bezczynnie patrzeć, jak wychodzisz i jesteś narażona na niebezpieczeństwo, nie rozumiesz, że chcę Cię chronić. – mówił jakby to była moja wina.
- A czy Ty nie rozumiesz, że ja mam przyjaciół, rodzinę, a właściwie to tylko mamę, ale to nie ma znaczenia… Chodzi o to, że też chcę ich chronić. Nie mogę bezczynnie patrzeć jak są narażeni na niebezpieczeństwo, a ja nie mogę nic zrobić, bo mi na to nie pozwalasz. – Musiał zrozumieć, że zależy mi na moich bliskich. Przecież ten łowca jest zdolny do wszystkiego. Nie tylko może zabić wszystkie ważne dla mnie wampiry, ale także Matta, moją mama, a nawet April, bo nie zapomniałam jak Connor bezdusznie wbił w jej brzuch nóż, aby dziewczyna zwabiła nas swoją krwią. Wszystko może się zdarzyć, a ja muszę być przy nich. – Klaus, muszę iść do nich. Proszę Cię pozwól mi na to. – Poczułam jak mój głos robi się łagodniejszy i spokojniejszy. Nie chciałam tego, musiałam być stanowcza. Nie mogłam pokazać, że nie radzę sobie z tym wszystkim, że ta cała sytuacja, jest dla mnie ciężka, nie mogłam, nie przy nim…
- Niestety nie mogę Ci na to pozwolić. - po jego słowach szybko ruszyłam w stronę drzwi. On jednak jako pierwotny był szybszy. Znalazł się miedzy mną, a klamką.
- Klaus wypuść mnie!! Teraz! – krzyczałam, lecz ona stał nieugięty na moje słowa. – Nie mogę uwierzyć, że znów to robisz. – Odsunęłam się od niego i złapałam się bezradnie za głowę.
- Ja chcę tylko, żebyś była bezpieczna i tyle. Czy naprawdę tak ciężko jest Ci to zrozumieć! – już nie mówił tylko krzyczał. Zaczęłam się go bać, ale wciąż wiedziałam, czego pragnę.
- A może ja nie chce Twojej pomocy. Co?! Może mam już tego dosyć. – zamilknął. Tylko patrzył na mnie szklanymi oczami. Podeszłam do niego . – Jeśli naprawdę chcesz mnie chronić, to trzymaj się ode mnie z daleka. – powiedziałam mu w twarz i udałam się w stronę drzwi. Moje serce waliło jak szalone. Złapałam chwiejnie za klamkę, bo już nie miałam siły, ta kłótnia wyczerpała mój limit energii. Ku mojemu zdziwieniu, hybryda mnie nie zatrzymała, mogłam spokojnie pójść do moich najbliższych.  


Klaus:

            Jak ona mogła to powiedzieć. Co ona sobie w ogóle wyobraża. Jest taka niewdzięczna. Powinna mi dziękować, że chcę ją chronić. Ogarnęła mnie nieposkromiona wściekłość. Chciałem się wyżyć. Podszedłem szybko do  stojącego obok stolika i z całej siły uderzyłem nim o ścianę.  Po całym pokoju latały szkice. Nie mogłem się opanować i po chwili krzesło leżało w strzępach.
- Po co ja się  tak staram, Ciebie i tak to nie obchodzi!!! – krzyczałem, myśląc, że to pozwoli mi się uspokoić. - … Ciebie i tam to nie obchodzi. – złapałem się bezradnie za głowę. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego za każdym razem, gdy  się do siebie zbliżamy, coś nam staje nam na drodze. Nie wiedziałem, co robię źle. Przecież ja chcę tylko, żeby była bezpieczna, żeby nic się jej nie stało. Może to jednak moja wina. Za bardzo chciałem kontrolować jej życiem, podczas, gdy o swoim całkowicie zapomniałem. – Skoro nie chcesz mojej pomocy. W porządku. Nie będę pomagał.
Zszedłem na dół i jak zwykle złapałem za szklankę.  Po co ja się przejmuje. Powinienem skupić się na szukaniu lekarstwa dla sobowtóra, żeby znów móc tworzyć hybrydy. – pomyślałem, pustko patrząc na buchający ogień w kominku. Poczułem, że co bym nie zrobił dobrego, ile okazał człowieczeństwa, ona nie zapomni nigdy o tym, …o tym wszystkim co złego zrobiłem. Próbowałem odtrącić wszystkie moje uczucia do Caroline, jednak na marne. Nie mogłem, po prostu nie mogłem zapomnieć o niej. Nie chcę się poddać. Ja wiem, że ona czuje coś do mnie, sama to wyznała. Jeszcze wczoraj, kiedy to nasze usta złączyły się, kiedy poczułem, jak nasze dusze stają się jednym.


Caroline:

            Szłam z domu Klausa do mamy. Bałam się o nią, o wszystkich, których znam i kocham. Moje myśli były skupione wyłącznie na tym. Zapomniałam szybko o mojej kłótni z Klausem. Priorytetem teraz było bezpieczeństwo najbliższych. Nie chciałam, żeby coś im się stało. – Z moich zamyśleń wyrwał mnie ból w karku. Poczułam jak werbena wchodzi w moje ciało. Ktoś złapał mnie zanim upadłam. Dalej już nie pamiętałam.
            Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Nie byłam związana, nic po prostu leżałam na ziemi. Powoli wstałam.
- Nareszcie się obudziłaś. – usłyszałam męski głos w progu. Znów go widziałam. Poczułam, że to jest mój koniec, że nie uwolnię się i padnę, przebita drewnianym kółkiem, patrząc pusto, bez cienia życia. – Spokojnie. – zaczął się przybliżać i podniósł ręce jakby w geście pokoju. – Nie zamierzam Cię zabić. Po pierwsze jestem Nathan. Po drugie, to już ta część, która Cię interesuje, Caroline jest to ,że kiedy dowiedziałem się, że jednak przeżyłaś. Tak w ogóle przepraszam Cię za moją niedelikatność. – wyczułam sarkazm w jego głosie. – Ale do rzeczy. Pomyślałem, że możesz mi się przydać. – Gdyby nie to, że moje ciało jest osłabione werbeną i jeszcze grozi mi klątwa łowcy, ten drań już dawno by leżał ze skręconym karkiem. – Chce byś zdobyła dla mnie miecz Klausa.
- Nie ma mowy. Nie zrobię tego. – ten miecz jest ostatnią szansą Eleny na zwykłe życie.
- Wiesz ja jednak sądzę, że zrobisz to. – przerwał i zaczął chodzić po pomieszczeniu. – Widzisz ja, wiem na kim Ci zależy, kto jest Ci bliski. Dlatego nie chcesz chyba, żeby coś stało się coś tej biednej sierotce, April. – ostanie słowo wypowiedział z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam uwierzyć, że ten drań ją porwał i nie wiadomo, gdzie ona teraz jest.
- Dotknij ją, a obiecuję, że nie dożyjesz świtu. – zacisnęłam zęby.
- U chyba jednak tego nie zrobisz. Nie chcesz pewnie mieć klątwy łowcy. Ta to nie przyjemne uczucie. A znalezienie nowego, potencjalnego jest bardzo trudne. – Byłam wściekła. Miałam ochotę wyrwać mu gardło.
- Dlaczego ja mam to zrobić?
- Bo zauważyłem, że jesteś bardzo ważna dla pewnego pierwotnego. – jego uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa. – A także to, że przy Tobie traci jasność umysłu. Kto inny mógłby to zrobić jak nie Ty, Caroline. Wierzę w Twoje uwodzicielskie talenty i wdzięki. Jestem pewien, że dasz radę.
- Po co Ci to lekarstwo, nie jesteś wampirem. – spytałam.
- Chcę uczynić Silasa śmiertelnym, a potem go zabić.
- Nie łatwiej poczekać, aż my je znajdziemy, sprawimy, że Elena stanie się człowiekiem i każdy wampir kto zechce nim zostać?
- Ah no tak Twoi przyjaciele. Problem jednak w tym, moja droga Caroline, że jest tylko jedna dawka, więc nie mogę pozwolić, aby ktoś inny dostał to lekarstwo, rozumiesz? – wciąż milczałam, byłam zszokowana tą informacją. – Tak więc jeśli chcesz zobaczyć April jeszcze żywą, przyniesiesz mi miecz jutro o 18 tutaj.
- Zapamiętaj jakoś znajdę w końcu sposób, by Cię zabić. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby, kierując się w stronę wyjścia.
- Czyli się rozumiemy, Caroline? – odwróciłam się w jego stronę.
- Tak. – i już mnie nie było.
            Kierowałam się w stronę domu Salvatorów. Wiedziałam, ze jedyną osobą, która mi w tym pomoże jest Stefan. Stanęłam przed drzwiami, zawahałam się, ale po chwili pewniej zapukałam. Usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się. W progu zobaczyłam mojego przyjaciela. Ucieszył się na mój widok, jednak po chwili minę miał smutną, dobrze wiedziałam z jakiego powodu.
- O hej Caroline, sądziłem, że nie uda Ci się uciec od niego.
- Jak widzisz jestem tu. – uśmiechnęłam się do niego. – Mam do Ciebie ważną sprawę.
- Jasne, wejdź proszę. – Spokojnie usiedliśmy w salonie. – Caroline ja bardzo chciałem Cię przeprosić za tamto, nie chciałem, żeby tak się to potoczyło.
- Nic się nie stało. Chciałeś mnie chronić jak prawdziwy przyjaciel. – złapałam go za rękę. Uśmiechnął się.
- No to jaka to sprawa. Jestem gotów. – wzięłam większy wdech.
- Chodzi o to, że ten nowy łowca porwał April Young i kazał mi przynieść miecz Klausa, bo inaczej ją zbije. – ostanie słowo nie chciało przejść mi przez gardło.
- Musimy coś zrobić, ale jeśli on dostanie miecze, Elena już na zawsze będzie wampirem z mojej winy. – rozumiałam Stefana, ale nie mogłam pozwolić, aby coś stało się April.
- Jest jeszcze jeden problem. Istnieje tylko jedna dawka lekarstwa. Tylko dla jednego wampira. – poczułam, ze to był dla niego ogromny cios. Nigdy mi tego nie powiedział, ale w głębi wiedziałam, że także pragnął zostać człowiekiem. – Przykro mi, Stefan. - milczał, jednak po chwili wstał.
- Teraz najważniejsza jest April, musimy dać mu ten miecz. W jaki sposób go zdobędziemy?
- Pomyślałam, że może ja zajmę czymś Klausa, a Ty wkradniesz się do jego domu i zabierzesz miecz.
- Da się zrobić.
- Powiem, że muszę się z nim spotkać i porozmawiać. – Wiedziałam, że to będzie okropne, że to może do reszty skrzywdzić Klausa, ale musiałam to zrobić. Nie było innego wyboru.

Oto i 6 rozdział. Bardzo bardzo bardzo chciałam Was przeprosić za moją długą nieobecność. Zabierałam się za ten rozdział wieki. Był już dawno w mojej głowie, ale nie mogłam go jakoś ubrać w słowa. Nie wiem, co sadzić o tym rozdziale, taki jakiś nijaki mi wyszedł. Ale ocenę pozostawiam Wam, moi drodzy. Jeszcze raz bardzo przepraszam i zapraszam do komentowania, bardzo mi na tym należy :) Pozdrawiam ;*********

środa, 27 lutego 2013

Ogłoszenie

            Nowy rozdział pojawi się w ten weekend, ale ta spadająca ilość komentarzy mnie martwi, chyba jestem coraz gorsza :( No ale cóż zobaczę po nowym rozdziale czy dalej kontynuować pisanie tej historii.
W najnowszym rozdziale będzie na pewno więcej akcji oraz pokarze, że Caroline nie zawsze trzeba ratować :)

oraz w ten weekend mam zamiar nadrobić zaległości w czytaniu Waszych historii. :)

PS 
Przepraszam, ale chyba się przeliczyłam, myślałam, że dam radę napisać w ten weekend, ale prezentacja z biologii, mnie powstrzymała. Ale jest dobra wiadomość. Rozdział zaczęłam pisać i już na początku będzie Klaroline.