Idąc a właściwie biegnąć z wampirzą
szybkością, ciągle myślałam o Tylerze. W mojej głowie pojawiały się najgorsze
scenariusze. Bałam się, ze gdy dotrę do jego domu, znajdę nieżywe ciało mojego
ukochanego, bez cienia życia, z wyrwanym sercem, leżącym obok. Na tę myśl
zaczęłam szybciej oddychać, moje serce łomotało jak szalone, a po policzkach
popłynęła jedna łza. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się u celu. Podeszłam
do drzwi i zapukałam, ale nit mi nie otworzył. Nadusiłam klamkę i wolnym rokiem
weszłam w głąb ogromnego pomieszczenia.
- Tyler?! – zawołałam, a zamiast uzyskać odpowiedz
usłyszałam dźwięk turlającej się butelki. Szybko poszłam w kierunku jego źródła
i wtedy go zobaczyłam. Tyler, mój ukochany, siedział na brudnej sofie otoczony
alkoholem różnego rodzaju. Widziałam jak patrzy na mnie, a ja jak wryta w
podłogę nie mogłam nic powiedzieć. Nagle otrzeźwiałam i podeszłam do mojego
chłopaka.
- Co się stało? – spytałam zmartwiona.
- A czy to ważne? – odpowiedział mi patrząc w podłogę.
- Dla mnie tak, więc powiedz mi dlaczego siedzisz tu w takim
stanie z butelką Whiskey. - powiedziałam to na jednym oddechu. Wtedy spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie zabić.
- Ponieważ... - zaczął powoli wstawać z wypoczynku, a ja instynktownie cofnęłam się do tyłu. - całe to zamieszanie z zabiciem tego potwora, było jedną wielką stratą czasu!! - krzyknął, po czym uderzył butelką o stół. Nigdy go takiego nie widziałam, byłam przerażona, - A jednym moim teraz celem jest posłanie tej kreatury do piachu na wieczność. - kontynuował ściszonym głosem, w którym było słychać ogarniającą go wściekłość. Podeszłam do niego i oparłam moje dłonie na jego ramionach.
- Wszystko będzie dobrze. Razem możemy pozbyć się Klausa. Razem możemy to zrobić. - Gdy tylko wypowiedziałam ostatnie słowa znów na mnie spojrzał.
- Nie ma już żadnych nas. - wysyczał i zaczął iść na przód w moją stronę, gdy ja znów stawiałam kroki do tyłu. - Nie ma żadnych nas po tym jak dałaś się omamić temu potworowi. Myślisz, że nie widzę jak chętnie robisz za jego rozpraszacz. Jak się do niego uśmiechasz i robisz maślane oczy, mimo tego że wcale nie musisz?
- Tyler! O czym ty do mnie mówisz. Przecież to nie prawda. - zaprotestowałam ze łzami w oczach.
- Jaka nieprawda? Nie jesteś mi już do niczego potrzebna. Idź do niego i wypłacz się. - powiedział sarkastycznie.
- Tyl...
- Idźźźźźźźźźź!!! - krzyknął tak głośno, że o mało nie uderzyłam o ścianę. W wampirzym tempie wybiegłam z domu. Szybko pobiegłam do pobliskiego lasu i zaczęłam płakać. Jak on mógł tak powiedzieć. Myślałam, że mnie kocha, myślałam, że jestem dla niego najważniejsza. A on mnie tylko wykorzystywał, aby dostać się do Klausa. Byłam tylko kolejnym pionkiem w jego zemście. Nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Mój świat właśnie lęgnął w gruzach. Zsunęłam się na ziemie i oparłam głowę o kolana, wciąż nie przestając płakać. Po chwili jednak do mnie dotarło, że to on nie jest nic wart, że nie powinnam wylewać łzy przez takiego dupka. Szybko wstałam, otrzepałam spodnie, przetarłam rozmazany makijaż i ruszyłam w stronę Mistic Grilla.
Klaus:
Przecież nie mogę tak siedzieć w nieskończoność. - pomyślałem - Wstałem z fotela i wypiłem resztę trunku. Złapałem kurtkę i już byłem gotowy do wyjścia, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłem "Stefan", szybko więc odebrałem.
- Słucham Cię mój drogi przyjacielu? - powiedziałem z sarkazmem.
- Nie mam ochoty na żarty, Klaus. - odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- A cóż takiego mogło się stać? - mówiłem, wciąż nie przestając drwić z niego.
- Nie chcę dłużej już szukać tego lekarstwa. - powiedział stanowczym tonem. - Najwidoczniej Elena kocha Damona i jest z nim szczęśliwa będąc wampirem. - kontynuował.
- Nie obchodzi mnie co ty chcesz. Będziesz tak długo szukać tego pieprzonego lekarstwa, aż Ci nie powiem, żebyś przestał! Zrozumiano? - Nic nie usłyszałem. - Pytam: Czy zrozumiano?! - powiedziałem głośniej.
- Tak - Stefan powiedział zrezygnowanym głosem, po czym się rozłączyłem.
No i mamy ! rozdział. Beznadzieja co potwierdza to, że nie umiem pisać, ale wydaje mi się lepszy od poprzedniego. :D Wiem, że nie ma Klaroline, bo chciałem to wszystko jakoś rozkręcić, ale w następnym poście na pewno będzie dużo Klaroline :) Dziękuje bardzo za komentarze i wciąż czekam na nowe opinie :D
- Ponieważ... - zaczął powoli wstawać z wypoczynku, a ja instynktownie cofnęłam się do tyłu. - całe to zamieszanie z zabiciem tego potwora, było jedną wielką stratą czasu!! - krzyknął, po czym uderzył butelką o stół. Nigdy go takiego nie widziałam, byłam przerażona, - A jednym moim teraz celem jest posłanie tej kreatury do piachu na wieczność. - kontynuował ściszonym głosem, w którym było słychać ogarniającą go wściekłość. Podeszłam do niego i oparłam moje dłonie na jego ramionach.
- Wszystko będzie dobrze. Razem możemy pozbyć się Klausa. Razem możemy to zrobić. - Gdy tylko wypowiedziałam ostatnie słowa znów na mnie spojrzał.
- Nie ma już żadnych nas. - wysyczał i zaczął iść na przód w moją stronę, gdy ja znów stawiałam kroki do tyłu. - Nie ma żadnych nas po tym jak dałaś się omamić temu potworowi. Myślisz, że nie widzę jak chętnie robisz za jego rozpraszacz. Jak się do niego uśmiechasz i robisz maślane oczy, mimo tego że wcale nie musisz?
- Tyler! O czym ty do mnie mówisz. Przecież to nie prawda. - zaprotestowałam ze łzami w oczach.
- Jaka nieprawda? Nie jesteś mi już do niczego potrzebna. Idź do niego i wypłacz się. - powiedział sarkastycznie.
- Tyl...
- Idźźźźźźźźźź!!! - krzyknął tak głośno, że o mało nie uderzyłam o ścianę. W wampirzym tempie wybiegłam z domu. Szybko pobiegłam do pobliskiego lasu i zaczęłam płakać. Jak on mógł tak powiedzieć. Myślałam, że mnie kocha, myślałam, że jestem dla niego najważniejsza. A on mnie tylko wykorzystywał, aby dostać się do Klausa. Byłam tylko kolejnym pionkiem w jego zemście. Nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Mój świat właśnie lęgnął w gruzach. Zsunęłam się na ziemie i oparłam głowę o kolana, wciąż nie przestając płakać. Po chwili jednak do mnie dotarło, że to on nie jest nic wart, że nie powinnam wylewać łzy przez takiego dupka. Szybko wstałam, otrzepałam spodnie, przetarłam rozmazany makijaż i ruszyłam w stronę Mistic Grilla.
Klaus:
Przecież nie mogę tak siedzieć w nieskończoność. - pomyślałem - Wstałem z fotela i wypiłem resztę trunku. Złapałem kurtkę i już byłem gotowy do wyjścia, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłem "Stefan", szybko więc odebrałem.
- Słucham Cię mój drogi przyjacielu? - powiedziałem z sarkazmem.
- Nie mam ochoty na żarty, Klaus. - odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- A cóż takiego mogło się stać? - mówiłem, wciąż nie przestając drwić z niego.
- Nie chcę dłużej już szukać tego lekarstwa. - powiedział stanowczym tonem. - Najwidoczniej Elena kocha Damona i jest z nim szczęśliwa będąc wampirem. - kontynuował.
- Nie obchodzi mnie co ty chcesz. Będziesz tak długo szukać tego pieprzonego lekarstwa, aż Ci nie powiem, żebyś przestał! Zrozumiano? - Nic nie usłyszałem. - Pytam: Czy zrozumiano?! - powiedziałem głośniej.
- Tak - Stefan powiedział zrezygnowanym głosem, po czym się rozłączyłem.
No i mamy ! rozdział. Beznadzieja co potwierdza to, że nie umiem pisać, ale wydaje mi się lepszy od poprzedniego. :D Wiem, że nie ma Klaroline, bo chciałem to wszystko jakoś rozkręcić, ale w następnym poście na pewno będzie dużo Klaroline :) Dziękuje bardzo za komentarze i wciąż czekam na nowe opinie :D
Rozdział mi się podoba. Czekam na następny. Jak będę miała więcej czasu napisze coś konkretnego. Tylko jedna uwaga popraw część pisaną z perspektywy Klausa, ponieważ jest na białym tle i nie widać co jest napisane.
OdpowiedzUsuńNo właśnie musisz poprawić Klasa :D mi się podoba :D jest ciekawie, a Tylera pokazałaś tak jak ja go postrzegam :D i nie umiem doczekać się aż będzie więcej akcji ;D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńdzięki za takie miłe komentarze właśnie przepisuje cały rozdział żeby nie było białego tła :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, cieszę się, że Caroline już na wstępie kończy z Tylerem, ponieważ strasznie go nie lubię . Według mnie to zwykły arogancki dupek hahah . :D No ale pomińmy to . xd Fajnie piszesz i oby tak dalej . Na pewno będę stałą czytelniczką twojego bloga . ;) Chciałam jeszcze tylko dodać, że twój pierwszy rozdział strasznie przypomina mi mój . Tzn podobna akcja, Tyler i Caroline zrywają, ona biegnie do lasu i płacze, Klaus postanawia wyjść i w ogóle . No ale to tylko tak na marginesie, chodzi mi po prostu, że widzę podobieństwo i czuję się jakbym miała jakieś deja vu hahah . :D No nic, czekam na następny rozdział . Pozdrawiam . ;* ;*
OdpowiedzUsuńwiesz nie pomyślałam ten obraz jakos od dłuższego czasy siedział mi w głowie i postanowiłam że tak powiem wyrzucić go z niej no ale może u Cb przeczytałam to i mi utkwiło. no ale zapewniam że nn będzie niespotykany :D
UsuńJak na razie podoba mi się ;) Niestety jest wiele błędów ortograficznych, literówek i brakuje przecinków w niektórych miejscach, ale z czasem pewnie nabierzesz wprawy i ich ilość się zmniejszy ;) Życzę weny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńprzecinki to moja zmora :D
UsuńFajny rozdział. Przeczytałam go w mgnieniu oka, bardzo mnie wciągnął. Jedynym minusem było to, że nie było żadnej sceny z klaroline.... ale trzymam za słowo, iż pojawi się w następnym rozdziale:)
OdpowiedzUsuń